wrz 10 2007

Rozdział 13


Komentarze: 0

Rozdział 13 – Wielmożny Kurczaczek odpiera bądź wspomaga II Inwazję Marsjan

 

            Jak już pisałem w poprzednim rozdziale, Marsjanie przypuścili atak na ulicę Wiejską.

Po prostu nawet oni nie byli w stanie wytrzymać tej szopki, którą wyprawiają wrogowie narodu i Jedynego Słusznego Systemu (czyli Księgi, Księgi űber alles!).

Z założenia miała to być akcja pokojowa, nie przekraczająca granicy 2,5mln ofiar.

Niestety w praktyce, ziemia na ulicy Wiejskiej była tak przesiąknięta głupotą, iż trzeba było użyć co najmniej bomby atomowej.

            No, ale jak to mówią cel uświęca środki.

Więc Marsjanie zebrali się w kupę i przylecieli na Ziemię na Wc-Dżinach, które są im wierne jak martwe koty.

            Gdy Marsjanie przylecieli na Ziemię, zaczęli objadać się swoim największym przysmakiem – zmaltretowanymi kotami.

Jak każdemu wiadomo, koty to gatunek zdradziecki i niegodny stąpania po Ziemi.

Poza tym są przesiąknięte złem i mrokiem oraz głupotą naszych polityków.

Zapomniałem tez dodać, że to nie wąż jest pierwszym zdrajcą na Ziemi, lecz właśnie kot.

 Dodatkowo koty pragną władzy, która przecież słusznie powinna należeć tylko do mnie.

I może właśnie ta nienawiść do kotów, kazała Kurczaczkowi przyłączyć się do zdradzieckich Marsjan.

To, jak się później okaże, było największym błędem jego życia, ale to później.

Póki co, mogę powiedzieć tylko, że nie byli oni sługami Przeznaczenia 1.

            Na razie jednak Kurczaczek był ich sprzymierzeńcem i było wesoło.

W końcu nieźle bawili się, torturując polityków.

Metody mieli zbliżone do średniowiecznej Inkwizycji, ale za to mieli nowocześniejszy sprzęt.

Bardzo skuteczny, np. okazał się nowoczesny karabin na korbkę, który Kurczaczek dostał kiedyś w prezencie od Pegaza Mu, który okazał się Krową Mu.

Ciekawy efekt dawało też wkładanie wrogów narodu do mikrofalówki.

Przypieczonych lekko (w niektórych miejscach jedynie do kości) polityków, zostawiano przy życiu by móc osądzić ich w uczciwym procesie, prowadzonym po zakończeniu walk na froncie wschodnim.

Naturalnie, procesy prowadzone będą przez bardzo uczciwych sędziów, słynących z nieposzlakowanej opinii sprzedawczyków.

            No więc, powróćmy do tego co Marsjanie wraz z Kurczaczek, robili politykom.

Otóż system kar był prosty – za każdą ukradzioną złotówkę podwajano karę.

Tak więc kary były bardzo surowe.

Rozczłonkowywanie, przypalanie, biczowanie, pobicia, wymuszenia, zdawanie ran kłutych i ciętych, było na porządku dziennym.

Natomiast w nocy, używano rusznic przeciwpancernych, dział kaliber 58 i 88mm, granatników, karabinów, broni masowego rażenia oraz rzężenia, broni biologicznej oraz koronkowych majtek.

            Jak się szybko okazało, majtki okazały się najskuteczniejszym rodzajem broni, bo przecież kto chciałby być uduszony za pomocą koronkowych majtek?

Z całą pewnością, Ja zaliczam się to takich osób, ale ten temat warto pominąć milczeniem.

            Ogółem było wesoło. W ciągu 246 dni Inwazji, zabito 9269896234578197 polityków, 144 tysiące torturowano, 1 uznano za zaginionego (chodzi o pana Zbigniefa Zebrę).

Po zakończeniu tortur zabrano się za uczciwe procesy pokazowe, które zakończyły się wykonaniem 144 tysięcy wyroków śmierci. W tym 139 tysięcy przez wbicie na pal, 500 przez powieszenie i 500 przez humanitarne pogrzebanie żywcem.

Po tym ostatnim sposobie, Kurczaczek zrozumiał, że coś jest nie tak.

Dokładniej chodziło o to, że Marsjanie są nasłanymi przez Wielkiego (i wrogiego mi osobiście) Niszczyciela Książek.

Kurczaczek, delikatnie mówiąc bardzo się zdenerwował.

To jednak nie była zwykła złość, to była złość Wielmożnego Kurczaczka.

A więc, była to złość Wielmożna, innymi słowy taka, która nie pozostawia swoich obiektów zainteresowania przy życiu.

Trzeba było nieźle nabroić, by zasłużyć sobie na taką złość.

No i oczywiście nie wystarczyło to, że Marsjanie byli zdrajcami.

Oni zrobili coś dużo gorszego. Coś, od czego boli mnie serce. Oni… Ważyli się spalić… Książkę!

Nie można było zrobić nic, co by bardziej rozzłościło Kurczaczka (mnie zresztą też).

W końcu, jak to zwykł mawiać Kurczaczek, zabijcie mi żonę, zabijcie rodzinę i przyjaciół, ale Książki zostawcie w spokoju.

Lecz oni, zdrajcy, szumowiny, muszle klozetowe (bez obrazy dla muszli klozetowych), ważyli się podnieść rękę na rzecz świętą!

Gdy o tym myślę, czuję, że zaraz dostanę zawału.

Oczy mam rozbiegane, temperatura niebezpiecznie rośnie, serce przyspiesza, głowę rozsadza ból nie do wypowiedzenia.

Przez pisanie o tak strasznej zbrodni, której nikt i nic nie jest w stanie odpokutować, jestem na skraju załamania nerwowego.

Nie wiem, jak ktoś mógł być tak okrutny, by posunąć się aż do takiej zbrodni!

Kurczaczek wielkodusznie rozczłonkował i spalił wszystkich Marsjan .

Poza tym, przeze mnie skazani zostają na wieczną hańbę i potępienie za zbrodnie, których się dopuścili.

Jest to i tak wielce litościwa kara, ponieważ jak już  napisałem, dopuścili się oni najgorszej zbrodni.

Kurczaczek następnie podpalił wszystkie budynki na ulicy Wiejskiej, po czym uczcił minutą ciszy zniszczoną Książkę i z wielkim bólem w sercu ruszył w dalszą, jakże jeszcze daleką podróż…

 

 

 

Koniec Rozdziału 13

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz