Rozdział 8
Komentarze: 0
Rozdział 8 – Droga do Pacanowa i pobyt w Pacanowie
I tak nasz bohater szedł i szedł i szedł sobie przez świat. I szedł sobie tak i tak sobie szedł, aż pewnego razu postanowił iść dalej.
I znowu szedł i szedł, aż doszedł i znowu szedł. No i tak, jak mogliśmy się nie domyślać, znowu doszedł i znowu szedł. Potem skręcił w prawo i … szedł, aż skręcił w lewo.
Wtedy to właśnie stało się coś strasznego! Musiał iść dalej!
I tak sobie szedł i nagle zapadł się pod ziemię i nagle już nie szedł. Po prostu znalazł się wprost przed zajazdem „Bramy Piekieł”. Napis na szyldzie głosił: „Droga do śmierci prowadzi przez chińskie żarcie”.
Każdy kto przekroczył wejście do „Bram Piekieł”, musiał zjeść 100000000 ton chińskiego żarcia, zanim mógł się oddalić.
Kurczaczkowi się to udało, ale poniósł przy tym olbrzymią szkodę na zdrowiu. Na zawsze znienawidził wszystko co związane z Chinami (szczególnie jedzenie) i pogłębił swoją nienawiść do komunizmu oraz wszelkiej maści systemów socjalistycznych.
W ramach zemsty wymordował połowę ludności Chin, ale to mało istotne. A więc powróćmy do naszej historii.
Po skończonym jedzeniu, Kurczaczek wypił zawartość 3 oceanów i udał się na spoczynek.
Następnego dnia wieczorem, zaraz po tym, jak się obudził, wyruszył w dalszą drogę do Pacanowa. Zaopatrzył się w rosół z Kury i niezbędne talizmany u miejscowego szamana i opuścił „Bramy Piekieł”.
Okolica nie była zbyt przyjemna, ale nasz bohater przywykł do tego. Mianowicie cała okolica wyglądała podobnie do Hiroszimy po zrzuceniu na nią bomby atomowej albo i gorzej. Po prostu wyglądała jak piekło. Jedyne co przeszkadzało Kurczaczkowi w tej okolicy to to, że nie miał kogo mordować.
Niestety, ale mało ludzi lubi przebywać w samym środku piekła. Nie wiem, co takiego budzi ich fobię , ale chyba nic nie jest w stanie tego zmienić.
Spróbuję więc przybliżyć wam, to co widział Kurczaczek, a wyglądało to mniej więcej tak:
Po prawej stronie Kurczaczka płynęła rzeka wypranych pieniędzy, w której płynęła rzeka wypranych pieniędzy, w której pływały zwłoki ludzi, którzy odważyli ukraść się MOJE Pieniądze! Moje biedne, małe, bezbronne, piękne, przecudne sfałszowane dolary!
Po środku znajdowała się droga, po której bokach ciągnęły się kilometrowe pasy ognia, w których męki cierpieli ci, którzy kiedykolwiek pomyśleli o tym, by spróbować Mnie uderzyć. Zaś z lewej strony znajdował się pas gór, do których przykuci byli ci, którzy mnie kiedykolwiek oszukali. Nawet ci którzy oszukali mnie choćby o grosz.
I tak nasz bohater szedł sobie drogą, ciesząc się na widok coraz gorszych tortur, które stawały się coraz brutalniejsze, im bliżej środka Piekła.
Po drodze w głąb Piekła stoczył Kilka mało znaczących potyczek z Cerberem, 7 krasnoludkami, Zbgniefem Religią i im podobnymi.
Im dalej sobie szedł, tym bardziej sobie doszedł do końca i tym bardziej spotkał Koziołka Matołka Mu, w jeszcze bardziej własnej osobie.
Było to dość dziwne stworzenie, o głowie kozła, tułowiu ryby i kończynach modliszki. Jednak Kurczaczka nic już nie mogło zdziwić, więc po prostu się nie zdziwił. Toczyli zacięty bój przez sześć godzin, aż Kurczaczek uświadomił sobie, że jest przeznaczeniem i telepatycznie przywołał mamę Koziołka. Ta zjawiła się z wałkiem w ręku i pogoniła Koziołka do lekcji i Kurczaczek mógł spokojnie iść dalej. I szedł. I szedł, szedł i szedł i znowu szedł. I tak sobie doszedł do Pacanowa Mu. I dalej szedł i szedł, aż się rozpadało. Wtedy postanowił… iść dalej i szedł. I doszedł do drzewa i dalej szedł.
No i doszedł do Pacanowa (nie mylić z Pacanowem Mu!). Tam zastrzelił Koziołka Matołka ( nie mylić z Koziołkiem Matołkiem Mu), zagazował mieszkańców i poleciał na Marsa.
Koniec Rozdziału 8
Dodaj komentarz